Lista aktualności Lista aktualności

Gdy choruje las

To co dzieje się z sosną, spędza leśnikom sen z powiek. Las zamiera. Drzewa są atakowane przez szkodliwe owady. A wszystko przez suszę i zmieniający się klimat.

Co się dzieje z lasem? Czy można temu zaradzić? Odpowiadamy.

Wszystko zaczęło się w 2015 roku, kiedy to odnotowano rekordy ciepła. Średnie temperatury lądów i oceanów osiągnęły w skali globu najwyższe wartości w historii prowadzonych pomiarów.

Dziś sezon wzrostu i rozwoju roślin rozpoczyna się w Europie średnio 6,3 dnia wcześniej, a liście przebarwiają się i opadają 4,5 dnia później niż 50 lat temu.

Ostatnie lata należy zaliczyć do ekstremalnie ciepłych dla Polski. Średnia roczna temperatura w 2018 roku była o ok. 1.5°C wyższą niż średnia z okresu 1981–2010. Lata 2015-2018 to najcieplejsze lata od 1880 r.

No i ta woda. Obecnie mamy do czynienia z najdłuższym okresem suszy trwającej co najmniej od 2009 roku. Coraz częściej widujemy ekstramalne zjawiska pogodowe jak huraganowe wiatry. Dowodem może być największa w historii Lasów Państwowych klęska z 2017 roku.

Zamierające lasy to prawdopodobnie efekt domina. Czyli sytuacji w której jedno zdarzenie uruchamia cały szereg zdarzeń następujących po sobie i wynikających jedno z drugiego.

Sosna jest mocno osłabiona. Leśnicy ją ratują. W lasach usuwane są drzewa z kornikiem.

Dlatego obserwujemy i mówimy o wieloczynnikowym zamieraniu drzew. Dotychczas dotyczyło ono w mniejszej skali jesionów, dębów czy świerków. Teraz dotyczy także sosny. Gatunku drzewa, który panuje na ponad 60 % powierzchni naszych lasów.

W tym wieloczynnikowym procesie chorobowym, jedne czynniki są inicjujące np. susza, inne współuczestniczące, osłabiające (np. szkodliwe owady na igłach), a inne dobijające. Te dobijające to w Nadleśnictwie Dobrzejewice: żer kornika ostrozębnego oraz masowy pojaw jemioły na sosnach.

Zdążyć przed klimatem

Najpierw zaczęły usychać pojedyncze drzewa, potem kilka, kilkanaście sztuk w gniazdach, aż w końcu zaczęły zamierać co niektóre drzewostany. Sprawca: kornik ostrozębny. „Kuzyn” TEGO kornika, który „wykończył” świerki w Białowieży. Znaliśmy „typa” od dawna, ale jak dotąd miał znaczenie niszowe. Dziś rozmnaża się i pożera sosny w tempie błyskawicznym. Pierwszy masowy pojaw kornika ostrozębnego odnotowano w 2015 roku na terenie trzech Nadleśnictw przy granicy z Ukrainą (RDLP w Lublinie).

Istnieje domniemanie, że uszkodzenia w drzewostanach, powstają w wyniku tzw. „kompleksu posuchy”. Czyli długotrwałej suszy połączonej z falą upałów i przewlekłym brakiem wilgotności zarówno w glebie jak i powietrzu, obniżeniem poziomu wód gruntowych oraz rekordowej insolacji słonecznej. Dziś to problem całych Lasów Państwowych. Szacuje się, że zjawisko zamierania lasu na skutek m.in. żeru kornika ostrozębnego, może objąć obszar nawet 1 mln ha lasów w Polsce (12,5 razy więcej niż ten największy w historii huragan z 2017 r.). Wymiernym wskaźnikiem poziomu zagrożenia jest ilość wydzielającego się i usuwanego posuszu, który zaczyna osiągać znaczne rozmiary.

Las się posypał

W toruńskiej dyrekcji lasy opanowane kornikiem oszacowano na prawie 10 tys. ha. W 2019 roku pozyskano ponad 44 tys. m3 ha drewna zasiedlonego.

- W Nadleśnictwie Dobrzejewice usunięto prawie 12 tys. m3 posuszu, z czego 1/4 tego, czyli prawie 3 tys. m3 drewna, zasiedlona była przez kornika ostrozębnego. Zwalczano go na powierzchni prawie 300 ha – mówi Marzenna Jenny-Wiesiołek, specjalista ds. ochrony lasu w Nadleśnictwie Dobrzejewice - Jest to piąte miejsce (na 27 nadleśnictw) w dyrekcji jeśli chodzi o rozmiar zagrożenia.

Dobrzejewice uplasowały się za Nadleśnictwem Szubin (blisko 15 tys. m3 pozyskanego drewna z kornikiem), Nadleśnictwem Miradz (11 tys. m3), Nadleśnictwem Włocławek i Nadleśnictwem Gołąbki.

Sytuacja lasów jest więc poważna i dynamiczna. A co ciekawsze (o ironio!), rok 2020 został ogłoszony przez Zgromadzenie Ogólne ONZ - Międzynarodowym Rokiem Zdrowia Roślin.

Co gryzie drzewa

Zauważyliście w trakcie swoich spacerów po lesie, rude sosny? Atak kornika można rozpoznać po zmieniającej się barwie igieł. Gdy pod korą jest dużo korników, zaczynają więdnąć gałęzie, igły sosny stają się jasnozielone, matowieją, po czym – żółkną, aż stają się rude i opadają. O ciepłej porze roku od początku wysychania górnych partii drzewa do całkowitego jego wyschnięcia mija raptem od kilku tygodni do 1,5 miesiąca.

Ofiarą kornika padają co prawda drzewa osłabione, ale nadal żywe i wcale nie najmniejsze. Są to najstarsze (powyżej 80 lat) i górujące sosny na żyznych siedliskach!

W pierwszej fazie zasiedlane są drzewa rosnące w miejscach silnie nasłonecznionych, np.: przy drogach, lukach, południowych stokach, lasach uszkodzonych w wyniku huraganów czy sąsiadujących z polem, uprawą itp.

Pewność, co gryzie sosnę, zyskamy po złapaniu sprawcy na gorącym uczynku lub znalezieniu jego charakterystycznego żeru. Kornika ostrozębnego najczęściej można zauważyć dopiero po ścięciu drzewa. Osiedla się bowiem w górnych partiach rośliny, niewidocznych z ziemi.

Mały, ale wariat

Kornik ostrozębny to niepozorny roślinożerny chrząszcz, wielkości 2-3 mm. Większość swojego życia żyje pod korą. Zasiedla sosny w górnej części pnia (strzały), jak i konary, gałęzie, a nawet gałązki (o grubości ok. 1 cm) w obrębie korony drzewa. Wgryza się pod cienka korę.

Samce drążą komory godowe, w których dochodzi do kopulacji. Samice po akcie, wygryzają stąd swoje „ścieżki” tzw. chodniki macierzyste. Każda idzie „w swoją stronę”. Ile gwiaździście rozchodzących się „nitek” widać na rysunku w żerowisku, tyle nasz ostrozębny zwabił samic. Jest bowiem gatunkiem „wielożennym”. Najwięksi casanova mają ich aż 12!

Po obu stronach chodnika macierzystego, samica wygryza nyże jajowe (jamki), w których składa pojedynczo jaja. Co charakterystyczne, chodniki zapchane są białymi trocinkami, które są udeptywane i nie wysypują się na zewnątrz. Larwy drążą swoje własne chodniki nazywane chodnikami larwalnymi. Na ich końcach się przepoczwarzają.

Licznie tworzone przez "rodziców" oraz "dzieci" żerowiska uszkadzają na tyle tkanki drzewa (biel), że przerywają obieg soków i doprowadzają w krótkim czasie do jego śmierci. W trakcie drążenia chodników infekują żywiciela grzybem, który powoduje siniznę drewna.

Sytuację pogarsza jeszcze fakt, że w tym samym czasie, niejednokrotnie na tych samych drzewach, swoje miejsce do życia i rozwoju znajdują inne gatunki szkodliwych owadów jak: kornik sześciozębny, przypłaszczek granatek, czy cetyniec większy.

Kornik w natarciu

Aktywność chrząszczy czyli rójka rozpoczyna się w maju i może trwać do połowy czerwca. Druga rójka, to czas kiedy to „dzieci” dojrzewają i w tym samym roku, co „rodzice” zaczynają się rozmnażać. To tzw. druga generacja. Przypada ona na koniec lipca, początek sierpnia. Po odłożeniu pod korą jaj te same chrząszcze mogą raz jeszcze wgryzać nowe chodniki i ponownie odkładać jaja – w ten sposób tworzą tzw. siostrzaną generację. Z tego powodu kornik ostrozębny może się rozmnażać i rozpowszechniać w tempie geometrycznym.

Początek brązowienia igieł sosny to znak, że w górnych partiach drzew młode pokolenie kornika ostrozębnego osiągnęło stadium dorosłego chrząszcza. Jeszcze przez 3-4 następne tygodnie kornik żywi się pod korą wygryzając chodniki. Można go powstrzymać, jeżeli wytniemy natychmiast drzewo, drewno wywieziemy z lasu razem z zagnieżdżonymi w nim kornikami, a gałęzie i odpady z wyrębu wywieziemy lub rozdrobnimy na wióry.

Jesienią, gdy temperatury spadają, młode chrząszcze mogą zostać na zimowisko w górnych partiach drzew, pod korą. Wówczas do wiosny mamy czas na wycięcie zaatakowanych przez kornika osobników i uporządkowanie pozostałości po nich.

W walce o życie sosen

Powyższa sytuacja obliguje nadleśnictwo do podejmowania konkretnych działań. Od 2018 roku trwają intensywne czynności ukierunkowane na poprawę stanu sanitarnego lasu. Dbamy o tzw. higienę lasu. Analogicznie jak w życiu.

Regularnie kontrolowane są lasy w celu odnajdywania sosen zasiedlonych przez korniki. Leśnicy obchodzą tysiące hektarów i wyszukują zamierające drzewa. Niestety, metody mechaniczne są jedynymi metodami ochrony lasu w zakresie zwalczania szkodników wtórnych. Pomocniczo, w celach prognostycznych wykorzystuje się także pułapki z feromonem, do wabienia i odłowienia szkodliwych owadów.

Walka ze szkodnikami w praktyce polega na szybkim usuwaniu drzew zasiedlonych, pilnym wywozie z lasu wyrobionego z nich drewna (względnie jego okorowaniu i zniszczeniu kory), a także usunięciu pozostałości powyróbkowych, tzn. zasiedlonych gałęzi i wierzchołków poprzez ich wypalanie (względnie zrębkowanie i wywiezienie z lasu).

- Przykładamy dużą wagę do systematycznego wywozu zasiedlonego surowca do zakładów przerobu drewna – mówi Marcin Czajka, inżynier nadzoru w Nadleśnictwie Dobrzejewice.

Tak walczą z problemem Lasy Państwowe. Ważne jest jednak, by prywatni właściciele lasów równolegle rozpoczęli działania. W przypadku zauważenia objawów - rudziejących, usychających sosen - rozpoczęli zwalczanie. W identyfikacji gatunku szkodnika, leśnicy zawsze gotowi są pomóc. To obowiązek właścicieli i zarządców lasów, by las rósł zdrowy i by trwał. Zamierający las to przecież także zwiększona emisja dwutlenku węgla do atmosfery, który należy wiązać, a nie uwalniać.

Z lasem jak z ZUS-em

U dojrzałych sosen, wahania poziomu wód, są zabójcze. Kluczem wydaje się więc inwestycja w osobniki młode. One od „małego” rosną w niesprzyjających warunkach, są zaadoptowane do nich. Nie zawsze przewaga osobników starych i w fazie rozpadu, sprzyja całej „społeczności” roślinnej. Ważna jest równowaga. Aby społeczeństwo mogło trwać, potrzebna jest zdrowa młodzież. Naturalna przemiana pokoleń.

Drzewa podlegają olbrzymim zmianom. Wzrastająca żyzność gleby – za sprawą zanieczyszczeń powietrza sprzyjają dębom, bukom, grabom, klonom.

Nadmierna dawka azotu przyspiesza wprawdzie przyrost drzew, ale w parze z tym nie idzie rozwój równie okazałych systemów korzeniowych u sosny. Zanika pożyteczna mikoryza, za to uaktywniają się niebezpieczne patogeny grzybowe. Takie drzewostany są mniej odporne na niedostatek wody i susze, częściej zamierają.

Takie gatunki jak sosna, modrzew i brzoza są wrażliwe na globalny wzrost temperatury i jego pośrednie następstwa. A zatem postępujące zmiany klimatu mogą sprawić, że niektóre drzewa zaczną tracić swoje optimum klimatyczne. Większość naszych lasów rośnie jednak na piaskach. Na terenach, gdzie zaniechano użytkowania rolniczego. Bo nie było warto. Tam „daje radę” jedynie sosna. Jak na razie królowa naszych lasów jest tylko jedna.

Kto zatem zyska swoje „5 minut”?

Leśnik z odsieczą

Co można zrobić? Niczym onkolodzy, wycinać z lasu raka, który go trawi. Tak by się nie rozprzestrzenił. Wynika to z odpowiedzialności za stan lasu zgodnie z zapisami prawa.

- Strategicznym celem leśnictwa jest zachowanie trwałości lasu i ciągłości jego użytkowania – mówi Paweł Nas, Nadleśniczy Nadleśnictwa Dobrzejewice - To co robią teraz leśnicy to spowalnianie procesu zamierania lasu. Pracujemy na tykającej bombie. Jaka będzie przyszłość i w którą stronę będą szły dalsze zmiany, tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że las to wspólne dobro. Czujemy powagę naszej misji.

Dla leśników gradacje kornika to sytuacja bardzo niekomfortowa. Ich wieloletnia praca idzie na marne. Ścinane są kolejne „zrudziałe” fragmenty lasu. Zamierające drzewa są niebezpieczne, ze względu na zagrożenie nagłym powaleniem.

Działania wieloletnie leśników to wpływanie pośrednie na zdrowotność lasów. To tzw. rozproszenie ryzyka hodowlanego. Czyli dbanie o ich kondycję. M.in. poprzez kształtowanie drzewostanów o możliwie bogatym składzie gatunkowym, o zróżnicowanej budowie przestrzennej i zmieszaniu, z zachowaniem pełnego bogactwa genetycznego drzew i zgodności składu gatunkowego z siedliskiem. To dalsze obniżanie udziału sosny na żyznych siedliskach. To także wprowadzanie roślin nektarodajnych, owocowych, pozostawianie drzew dziuplastych, tak by opór środowiska wobec niekorzystnych zmian był jak największy. To działania, aby ciągłość użytkowania nie była przerwana, a potrzeby społeczne wciąż zaspokojone.

- Las jest w dobrych rękach. Oni wiedzą co robią – mówi Krystyna, jedna z mieszkanek miejscowości Zawały, sąsiadującej z kompleksem leśnym Nadleśnictwa.

I tego warto się trzymać.

Zysk ekologiczny z posiadania bogactwa lasów, nie jest możliwy do osiągnięcia, bez zapewnienia trwałości jego istnienia.