Granica, która łączy...
Historyczno-przyrodnicza eskapada przez lasy Nadleśnictwa
W dniu 8 maja 2022 odbył się jubileuszowy X Rajd Graniczny.
Pasjonaci lokalnej historii ale i aktywnego spędzania czasu na łonie natury spotkali się, jak zwykle o godz. 9:00 przed bramą cmentarza w Lubiczu Górnym.
Historyczno-przyrodniczy spacer śladami dawnej granicy zaboru, nazywany też przewrotnie „Rajdem Przemytników” organizowany jest przez Jana Młynarczyka – mieszkańca Torunia i znawcę „granicznego” tematu (www.87-100.pl).
Rajd – tak jak historyczna granica - rozpoczyna się na terenie Gminy Lubicz, a kończy na terenie Gminy Obrowo – przechodząc przez malownicze lasy naszego Nadleśnictwa. W przeciwieństwie do terenów rolnych czy nieużytków, dawna granica przebiegająca przez lasy, nie zawsze „trzyma się prostej”… Pomimo tych tajemniczych „zygzaków” linia jest przez leśników zachowywana a podział obszarów leśnych na tzw. oddziały (prostokąty) odzwierciedla dawne podziały graniczne.
Wytyczona w 1815 roku na Kongresie Wiedeńskim „kreska”, dzieliła Polaków przez ponad 100 lat.
Granica prusko-rosyjska należała do jednych z najdłuższych w Europie XIX i początków XX wieku. Liczyła ponad 1100 km – dodaje Magdalena Majewska (przez leśników nazywana "Panią Przemytniczką"), inicjatorka powstania edukacyjnej tablicy. Pamiątkowa tablica przybliżająca wartość, ale i znamię dawnych podziałów, dzięki współpracy Gminy Obrowo z Nadleśnictwem, dnia 4 listopada 2021 stanęła w lesie pod „Dębem Przemytników”.
Dąb jest pomnikiem przyrody, który „spogląda” na nasze człowiecze dzieje już ponad 350 lat.
Tędy - pod jego konarami, wiódł jeden z przemytniczych szlaków. Niedaleko znajdowała się strażnica, a w okolicy dobrze widoczne są rowy graniczne i kopce. Niedaleko znajduje się także pomennonicki cmentarz, do którego zaprowadził uczestników Michał Piotr Wiśniewski – najlepszy przewodnik po okolicznych lapidariach (blog). Dziś w cieniu sędziwego drzewa – rajdowcy, czyli dzisiejsi pogranicznicy i przemytnicy, odpoczywali przed kolejnym etapem wędrówki.
Czy miejsce to stanie się przyrodniczo-historycznym punktem wędrówek i atrakcją turystyczną wpisaną na mapy?
Na to liczy uczestniczący w rajdzie Wójt Gminy Lubicz Marek Nicewicz.
- Wierzymy, że możliwa jest promocja przyrodniczego piękna i lokalnej historii z poszanowaniem zasad zachowania się w lesie - dodają leśnicy.
Resztę – czas pokaże. Nigdy więcej wojen i niechcianych granic. Rajd dobiegł końca na nadwiślańskiej wydmie, gdzie przed 100 laty stała ostatnia rosyjska strażnica graniczna (kordon) po tej stronie Wisły.
Zobaczcie jak można wędrować w pięknych, wiosennych okolicznościach przyrody w FOTOGALERII z wydarzenia.
Jak to z tą granicą było...
Nadwiślańskie tereny były obszarem granicznym, o który spierały się dwa olbrzymie Cesarstwa. Podczas Kongresu Wiedeńskiego (1814–1815) podjęto decyzję o utworzeniu Królestwa Polskiego w unii personalnej z Rosją i granicę wytyczono m.in. na Drwęcy, aż do jej ujścia. Jednak Rząd Pruski zabiegał o to, aby „dobra torunian leżące teraz za granicą w Rosji znalazły się również w ich państwie”. Dzięki tym staraniom, skorygowano rozbiorową granicę prusko-rosyjską. Trójkąt Złotoria – Silno – Lubicz, leżący pierwotnie w Kongresówce, znalazł się w Prusach i nazwany został „Drwęckim Kątem”. Dlatego granica widoczna jest w dziesiejszym lesie, nie zaś po granicy rzeki Drwęcy.
Antek z dawnego zaboru rosyjskiego
Poniżej prezentujemy fragment treści zamieszczonej na tablicy, autorstwa Magdy Majewskiej - mieszkanki Zawał:
"Granica dzieliła nie tylko dwa mocarstwa, ale i dwie cywilizacje: zachodnioeuropejską i wschodnią. Dziś trudno znaleźć jej materialne ślady, choć tereny, które podzieliła nadal różnią się stylem budownictwa, obyczajami mieszkańców, a niekiedy również ich sposobem wyrażania się i słownictwem. Z tego okresu pozostały też określenia na mieszkańców po jednej i drugiej strony granicy: Krzyżak lub śledź z niemieckiego Pomorza i Kongresiak lub bosy Antek z dawnego zaboru rosyjskiego.
W Cesarstwie Rosyjskim wprowadzono uciążliwą politykę paszportową, czym bardzo utrudniono podróżowanie Polakom. Dokumenty wydawano po długich i kosztownych procedurach, w związku z tym podróże stały się dostępne tylko dla zamożnych obywateli. Cena paszportu na początku XX wieku wynosiła dla Królewiaków 25 rubli za jednorazowy przejazd, a więc równowartość ceny 5 dobrych par butów.
Przemytnicza codzienność
W latach spokojnych, bez wojen i powstań, nielegalny ruch przez kordony trwał w najlepsze. Przekraczali je niepodległościowi konspiratorzy, przemytnicy, handlarze i pospolici przestępcy.
Zdarzało się, że przemytnicy aby przejść przez granicę wykazywali się sprytem w kwestii ubioru i przebierali się za baby wiejskie. Różne drobne rzeczy przemycane były także np. w wózkach dziecięcych, pod pretekstem spaceru z dzieckiem. Drobiazgi te umieszczano pod dzieckiem.
Rozłączka i tragedie rodzin
Służby graniczne nie mogły też zapobiec wizytom u rodziny po drugiej stronie. Przeprowadzanie ludzi było dla mieszkańców pogranicznych wsi źródłem dodatkowego zarobku. Jedynie w czasie napięć politycznych lub walk powstańczych zaborcy wzmacniali służby graniczne i celne oraz gromadzili w pobliżu granicy oddziały wojska.
Nieco inne podejście do istnienia granicy mieli Prusacy. Traktowali kordon jako atrakcję turystyczną i rozrywkową, co często uwieczniali na fotografiach. W Otłoczynie była nawet wieża widokowa reklamowana w prasie jako miejsce, z którego można było zobaczyć Rosję. Na granicy znajdowało się sporo oberży i restauracji, m.in. w Lubiczu i Silnie, do Silna pływał nawet statek wycieczkowy z Torunia.
Płynna granica
W Chrapach, na niedużych wzniesieniach niedaleko Wisły, stały kiedyś ostatnie strażnice. Dziś nie ma już po nich śladu, ale zachowały się jeszcze repery – znaki geodezyjne. Wytyczenie na stałe granicy w tym terenie było trudne. Nadrzeczne łąki były często zalewane przez Wisłę, więc kopce lub rów graniczny znajdowały się wtedy pod wodą. Linia graniczna była więc wyznaczona w inny sposób. Na dwóch przeciwległych górkach umieszczano w reperach tyczki, a granica przebiegała w połowie drogi między nimi.
Do dziś zachował się reper rosyjski z elementem żeliwnym, oraz pruski z literami DW, oznaczającymi prawdopodobnie Drewenzwinkel – „Drwęcki Kąt”. Tak Prusacy określali teren w granicach zaboru, znajdujący się w widłach Wisły i Drwęcy. Należały do niego wsie: Grabowiec, Kopanino, Nowa Wieś, Silno, Smolnik, Złotoria. Pruska komora celna znajdowała się w Silnie. Budynek zachował się do dziś, lecz zniszczony po pożarze popada w ruinę. Następnie granica przecinała w poprzek Wisłę, na wysokości Otłoczyna i dalej biegła nurtem Tążyny w górę rzeki."